wtorek, 20 stycznia 2015

Bo piesek.

   Kolejny szybki wpis. Od kilku dni (o ile nie tygodni) Jankowi skończył się papier na którym może rysować. Kupiłem więc dziś blok rysunkowy, a jak pewnie większości wiadomo, zawsze na okładce jest jakiś prosty rysunek. Na naszym był taki:




   Gdy weszliśmy do klatki dałem mu go aby niósł (i miał się czym zająć). Dostał do ręki, patrzy na obrazek. Odwróciłem się do Franka aby go z wózka wyjąć, a po chwili słyszę.... Janek w płacz. I to tak żałosny, jak by mu kto skórę zdzierał. Uspokajam go, bo już widzę oczyma wyobraźni sąsiadów wychodzących spytać o co chodzi. Pytam w końcu już nieco uspokojonego Jasia czy się czego przestraszył. Patrzę na i tak sobie myślę, że to może ten kaczorek, taka mina sroga. Janek nie potwierdza i nie zaprzecza. W końcu mówi: Bo piesek... Bo piesek nie ma... miski. 

   Przekonywanie, że tam ma rzeczkę i z niej może się napić jakoś do niego nie przemówiły.


,
(Mała zamiana ról. Franek świetnie się trzymał.)

Miało być krótko, a pisze to i piszę...

Pe eN.




1 komentarz:

  1. Czytam wpis, zaciekawiona treścią schodzę oczami niżej, napięcie i ciekawość rośnie. Zerkam na zamieszczoną ilustrację. Jasiek potrafi zaskoczyć, każdy szczegół ważny. Tym razem : bo piesek nie ma miski – wpatruję się w obrazek
    i wierzcie albo nie - nie widzę pieska. Może forma zdrobniała, kazała mi wpatrywać się w najmniejsze elementy, może „diabeł ogonem nakrył”, ups, ale się nakręciłam no…. - wreszcie widzę – co za ulga :-))

    OdpowiedzUsuń