poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Dwie Wieże.

   Jestem... Jaki? Heh, nieważne. Do rzeczy. Franek biega jak stary. Wsiada sam na czerwony plastikowy rowerek (może kiedyś zrobię zdjęcia to wrzucę) i nawet tak trochę się nogami odpycha. Co prawda zejść sam to już nie zejdzie. Może lepiej powiedzieć, że zejdzie, ale bardzo awaryjnie. Jak to Franek. To sobie na głowie guza zrobi, to czoło rozetnie, taki gościu. Jasiek kontynuuje rozwój mowy i wiedzy. Na przykład czasem mówi, że czegoś nie słyszy lub że się czegoś boi. Sam wymyślił sobie grę, polegającą na tym aby odgadł pierwszą literę ze słowa. Wygląda to mniej więcej tak:

Jaś: Jest na literę, na literę, na literę, na literę, na literę............ Na literę SAMOCHÓD!
Ja: Yhymmm, samochód, własnie, na jaką literę jest samochód? Samochód... sssssamochód.... SSSamochód...
Jaś: K!
Ja: Janek, K nawet nie ma w tym wyrazie...posłuchaj dobrze... S amochód..
Jaś: S!
Ja: Super kochanie!
Jaś: Jest na literę, na literę (itd...)

   Co ciekawe, dość często odgaduje za pierwszym razem i bez błędów, ale czasem i po kilka literek strzela i nic.

   Generalnie fajnie z nich chłopaki. Jakoś nie mam dziś formy... Pora na zdjęcia i może na koniec jakieś anegdotki.


Wieża nr. 1, Mordor i te sprawy.



Wieża nr. 2, Mordor ciąg dalszy...

      Wesołe anegdotki. 

   Kiedyś jedliśmy parówki na śniadanie, po przegotowaniu ich wyłożyłem je na deskę aby je pokroić dla młodych. Wiadomo, przed chwilą się gotowały więc mocno parowały. Janek jak je zobaczył to powiedział. - To nie jest dla chłopców, ani dla dziewczynek! To jest dla ludzi! - ciekawymi ścieżkami podąża myśl dziecięca.

   Niby mam jeszcze kilka, ale może zostawię na kiedy indziej. W ogóle mi się nie klei. Na koniec Sianio i jego opinia. Dobranoc, pozdrawiam.


Wow, brawo, no normalnie ROLF... Ale to już koniec, prawda?

Pe eN.

środa, 6 sierpnia 2014

Dwóch z Komórki i Wizja Przyszłości

   Zgodnie z prawem bezprawia, zacznę od końca - miałem wizję przyszłości. I to wcale nie takiej za dwa czy za sto lat, nie... Ale więcej o tym na koniec.
   Ponieważ często zdarza się, że jestem z Nimi dwoma sam, mam okazję uczynić jakieś zdjęcia lub filmiki. Niestety, nie korzystam z tej szansy nazbyt często. A to, że nie mam pamięci do tegoż, a to, że nie mam pod ręką aparatu lub gdy po niego sięgam chwila przemija. Życie. Czasem jednak uda się coś uczynić komóreczką. Komóreczka - niedoskonałeczka (fajnie słowo?), zdjęcia robi słabe. Ale są. Ten wpis usłany jest właśnie takimi cudeńkami. Zapraszam.

   Podstawowym zajęciem w letnie dni z dziećmi w mieście, jest odwiedzanie placów zabaw. Mamy taki jeden, nie daleko. Ma wszystko czego dzieciom potrzeba. Tylko się magicznie nie zmienia na nowe zabawki co tydzień. Nic nie jest doskonałe.

\
Jak widać na załączonym obrazku, obaj się huśtają bez obstawy (ciągłej). Czasem wydaje mi się, że Fran nauczy się huśtać szybciej niż Janek. Czas pokaże. 



"Teraz brejdak! Ja lecę odpalać, a Ty kręć! KRĘĆ!!!"


Fran The Strongman. Sam tak robi, sam tak lubi. Co więcej, sam też wraca nogami na podest. Jeszcze ani razu z tej pozycji nie spadł. Jest to wersja oficjalna.


Bujanie po dzielni. "Jestem z bratem na boisku, obczajamy tutaj wszystko, każdy się tu na nas paczy, bo nie może być innaczej. Ja w czerwonym, on w zielonym, kaptur mamy wypasiony. Tera lece do mej bryki, nara wszystkie naturszczyki. Joł!"



To tak bardziej po to, aby ogół nie myślał, ze w tym Wrocławiu to tylko 'skajtałery' mają.

   Na koniec obiecana Wizja Przyszłości. Kiedyś, w drodze do Zoo, w tramwaju, zobaczyłem obwieszczenie które w sposób ponad naturalny znalazło się mikrą chwilę w naszym czasie. Szczęśliwie udało mi się uwiecznić ten moment, dzielę się więc z Wami tym odkryciem. Wiem tylko, że przyszłość jest niestety równie mroczna co teraźniejszość... The truth is out there!


Pozdrawiam Mistrzów z Gminy Wrocław, oraz innych którzy przyczynili się do powstania powyższego.

   Zwyczajowo liczę na komcie i pozdrawiam!

Narq! Pe eN.

 

piątek, 1 sierpnia 2014

Środek.

   Wakacji. Dotychczas nie mieliśmy za wiele atrakcji, aż do tego tygodnia. W drodze do Gór Stołowych odwiedził nas mój brat z żoną i Alą, ich jedynym dzieckiem. Ala jest kilka miesięcy starsza od Janka (ten sam rocznik), ale już rok chodzi do przedszkola. Jest bardzo podobna do Franka (czy też on do niej), albo można powiedzieć, że widać w naszych dzieciach wspólne geny.
  Te kilka dniu upłynęło szybko i ciekawie. Zawsze tak jest, gdy przyjeżdża ktoś kto Wrocław mało zna, a chce sporo zobaczyć. Po raz kolejny nie mamy za wiele zdjęć, Adam jak wróci z urlopu to ma przesłać swoje. Robił ich sporo.
  Dzieciaki we trójkę najczęściej fajnie się bawiły razem. Widać jednak w dalszym ciągu różnice w zabawach i oczekiwaniach dziecięcych co do rozrywek. Sądzę, że jeszcze z rok i będą się dogadywać znakomicie. Teraz musi wystarczyć, że Janek biegał za Alą i powtarzał wszystko co ona robiła (czy też raczej starał się powtarzać), a Fran... Cóż, jakiś był mało skory do wspólnych zabaw. Ale też często biegał razem ze starszym rodzeństwem.



Ten świat jest taki... przytłaczający!


   Byliśmy razem w kilku miejscach; Zoo, Parku Wodnym, Rynku Wrocławskim oraz odbyliśmy sporo spacerów. Między innymi byliśmy na tarasie widokowym Sky Tower'a.



Jatki. Jedno z lepszych ujęć. 

   Przyjazd ich był dobry pod wieloma względami. Między innymi porozmawiałem nieco z Adamem na pewne tematy prywatne. Naprawdę dobrze jest czasem porozmawiać i za to Ci bracie jeszcze raz dziękuję.

   Na koniec to co tygryski lubią najbardziej; anegdotki!

Byliśmy na spacerze, nie pamiętam gdzie. Mocne słońce, ale w cieniu drzew. W pewnej chwili Janek patrzy na mnie i nieco skonsternowany mówi.
- Coś masz na ręku... Masz na ręku słońce!

Inną razą byłem z oboma na placu zabaw. Fran ćwiczy chodzenie gdzie, jak i kiedy może. Bawili się przy bramce na plac, Janek otwierał bramkę i obaj szli kawałek i wracali. Za którymś już raze m Franek wyszedł sam i zamknął za sobą furtkę, na co Janek:
- Flaniu, nie zostawiaj mnie samego!


   No to by było na tyle dziś. Pozdrawiam, zachęcam do udzielania się.

Narq!

Pe eN.