czwartek, 24 października 2013

Lista płaczów Jaśka.

   Dlaczego ja płaczę?! No właśnie, dlaczego? Wiele razy zadawaliśmy (i zadajemy) sobie takie pytanie i niestety z wielką przykrością musimy stwierdzić, że w wielu przypadkach jest to nie do ustalenia. Jasiek jako emocjonalny gość, denerwuje się i martwi z różnych przyczyn. I to dość często. Dlatego, na kanwie ostatniego wpisu Mady ("Dzień"), ja dodaję ten oto tekst - podsumowanie dnia płaczów Jaśka. "Lista płaczów" była uzupełniania przez nas oboje, ale to mi dane jest przekonwertować ją, ku potomności, na formę elektroniczną.
   Zanim jednak przejdziemy do faktów, kilka słów wyjaśnienia. Na liście papierowej wpisy były pisane z punktu widzenia różnych osób (Jaśka, mojego lub Magdy), dlatego aby była jako taka jasność, pozamieniam wszystko na pierwszą osobę - moją. Zdjęcia które wrzucam na okraszenie tekstu, jak sami zobaczycie, nie mają za wiele wspólnego z samymi wpisami, są raczej kolażem ostatnich zdarzeń i okoliczności. Enjoy!

(Antylopa w swym naturalnym środowisku)

7.43 - płacze, bo nie pozwoliłem mu otworzyć drzwi od ubikacji gdy w niej siedziałem (zamknąłem drzwi na zamek).
7.45 - płacze, bo nie dałem mu pić wczorajszego picia (takie z nocy).

(My mamy, a Ty nie!)

7.46 - płacze, bo nie chciałem go wziąć na ręce gdy myłem bidon po wczorajszym piciu.
9.18 - płacze, bo zatrzymałem go w ostatniej chwili gdy chciał się przeciskać obok stołka z gorącą kawą.
Od red. - 9.19 - ledwo powstrzymuje płacz, bo widzi prawie kipiącego tatę sprzątającego rozlaną kawę.


9.21 - płacze, bo zepsuł pudełeczko które dostał na pociechę po rozlaniu kawy.
9.27 - płacze, bo babcia wytarła mu gile z nosa.

(Jestem więźniem swoich emocji...)

9.36 - płacze, bo nie mógł wejść do sypialni dziadków. To nawet nie to, żeby ktoś mu zabraniał, po prostu nie mógł otworzyć klamki.
10.36 - płacze, bo biegnąc jak stado dzikich jeży nie trafił w objęcia Mamy.

(Dziabąg.)

11.23 - płacze, bo nie chce zdjąć spodni które mu przymierzałem w PEPCO.
12.14 - płacze, bo przewrócił się na chodniku. Dość równym chodniku.
12.16 - płacze, bo nie może się zdecydować czy chce siedzieć na wózku czy iść spacerkiem.

 (Chyba pierwsze czytanie z takim zainteresowaniem Franka.)

12.25 - płacze, bo nie chciał wsiąść do windy. Czasem dostaje takiego stuporu (jak chyba każde dziecko...) i ani w tę ani w tę. Nerwy jak liny na Golden Bridge.
15.35 - płacze, bo się obudził po drzemce (częsta okoliczność, mniej więcej pół na pół).

(Nieco zmęczony Janek na początku "wesela Niedzielnego".)

17.47 - płacze, bo wszedł w część stołka w którą się nie wchodzi i utknął (szkoda, że zdjęcia wtedy nie zrobiłem...).
18.32 - płacze, bo Mada na popołudniowym spacerze wiozła go wózkiem po schodach, a chciał piechotą.

 (A oni myślą, że to Franek...)

19.15 - płacze, bo się wywrócił na dywanie.
20.16 - płacze z łóżka. To niestety częste. 

(All-see, ultra-violet eye.)

   Tak się prezentuje dzienna "Lista płaczów" naszego Jasieczka. Wiadomo - nie jest to dzień w stu procentach reprezentatywny, ponieważ nie co dzień płacze on aż tak często. Czasem są dni w ogóle bez jednej łezki (choć trudno jest mi w tej chwili podać konkretny przykład...). Trzeba jednak przyznać, że - być może, są dni jeszcze bardziej płaczliwe. Jeśli przyjdzie nam do głowy jeszcze jakiś koncept podsumowań i lub list - bez wątpienia znajdzie on ujście w którymś z naszych blogów. Tym czasem - do następnego!

Tata!

wtorek, 22 października 2013

W międzyczasie.

   Pomiędzy wpisami (ponieważ jest już otwarty koncept myśli dłuższej - kolejnej), co by moi fani (ha!) o mnie nie zapomnieli, dodam słów kilka. Franek dość często przewraca się z boku na bok lub nawet z pleców na brzuch. Robi to z coraz większą łatwością i przyjemnością, przez co należy rozumieć, że powoli i bez strachu odkrywa świat po swojemu. Całkiem ładnie chwyta zabawki w ręce i dużo się uśmiecha. No słodziak po prostu.
   U Jaśka z nowości niby nic w szerokim aspekcie, ale dużo w szczególikach. Zaczyna kończyć zwroty w wierszach, np. Ktoś czyta:- Na tapczanie siedzi..., a Jasiek kończy: - LEN!, - Nic nie robi cały... - DZEN!, itd. Fajne jest takie rzeczowe mówienie, a nie blablablabla, putaputaputa.
   Natomiast z dużych rzeczy - Paweł i Aneta wzięli ślub 19ego października 2013ego roku o 11.20 (właściwie 30 bo było opóźnienie)! Tak, to prawda, byliśmy świadkami. Z zabawnych zdarzeń warto nadmienić Jaśka, który to zaraz po przysiędze z płaczem przebiegł całą sale w poprzek. Nie zmienia to faktu, że przez cały czas wcześniej starał się być spokojny i się słuchać.

(Wyślizgnęło mi się pióro z ręki, a Zosia cyk fotkę!)

   Póki co zrobili tylko cywilny, ale i kościelny mają zamiar wziąć, podobno nawet w przyszłym roku, ale póki co - cicho sza!
   Na dziś to tyle. Franek mi płacze na kocu, Zosia z Jaśkiem na spacerze, a Magda na korkach. Na osłodę jedno z niewielu zdjęć naszej czwórki.


  Do następnego. W tajemnicy dodam, że podliczyliśmy Jaśka pod pewnym kontem... Szczegóły wkrótce!

Tata!